Dzień 6. Keszke Merekeszke!

Dzień niezwykły. Moc wrażeń. O 7 śniadanie, które spożywaliśmy w pośpiechu niczym Izraelici w momencie wyjścia z Egiptu. A to z tego powodu, ze o 8 mieliśmy niedzielną Msze Świętą w wyjątkowym miejscu- Kościół Biczowania. Słowo Boże daje nam poznać to miejsce jako przestrzeń ogromnego cierpienia Chrystusa. Przypomnieliśmy sobie słowa, które nasz Pan powiedział do siostry Faustyny.  To nie tylko rzymianie biczowali Jezusa, ale każdy nasz grzech, każdy mój grzech. Następnie przeszliśmy do Sadzawki Bethesda w której to Jezus uzdrowił sparaliżowanego od 38 lat mężczyznę. Tuż obok Sadzawki mieści się kościół św. Anny, matki Maryi, w którym to modliliśmy się za naszych rodziców i dziadków. Kościół słynie z pięknej akustyki, dlatego na miarę naszych możliwości zaśpiewaliście maryjną pieśń pt. o Pani ufność nasza oraz odmówiliśmy tradycyjną już dziesiątkę w intencji naszego doświadczenia misyjnego. Maszerując Via Dolorosa modliliśmy się w kościele Ecce Homo, a także w miejscu Litosthrotos gdzie Piłat wydał wyrok śmierci krzyżowej. Czytaliśmy 18 i 19 rozdział ewangelii Jana by na swój sposób przeżyć te wydarzenia jeszcze raz. Podczas pielgrzymowania towarzyszył nam Pan Ludwik ,,złota rączka” oraz wolontariuszki z Poznania Ola i Marysia, które świetnie czują się w ekipę Jero2019, a my z nimi!! Wychodząc ze Starego Miasta przez Bramę Damsceńską spotkaliśmy Żyda, który świetnie mówił po polsku. Okazało się, że jest profesorem archeologii i przyjeżdża co jakiś czas do Polski by dzielić się swoją wiedzą. Przez Bramę Nową weszliśmy do dzielnicy chrześcijańskiej, gdzie mieści się jedyny kościół parafialny Najświętszego Zbawiciela. Usłyszeliśmy ewangelię przeczytaną po arabsku. Doskonale wiedzieliśmy, w którym momencie fragmentu ewangelii jesteśmy gdy zabrzmiało: Marto!! Marto!!
Następnie na własnej skórze, przekonaliśmy się, że przy ratuszu mają twarde poduszki do siedzenia. Oj były twarde! Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę!
Nieopodal ratusza mieści się była katedra prawosławna pod wezwaniem Świętej Trójcy, a także piękna kaplica w hotelu papieskim Notre Dame z której nie chciało się wychodzić. Jednak gdy opuściliśmy teren hotelu - jedno było pewne!!!Zjeść!!! Już od Bramy Damasceńskiej doskwierał nam głód! A najlepszą metodą na głoda jest falafel! Bardzo dobry i bardzo tani! Taki był falafel, którego zjedliśmy popijając colą, spraitem i fantą. Byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi w Jerozolimie. Najedzeni ruszyliśmy do ogrodu, w którym według protestantów zmartwychwstał Chrystus. Niestety było zamknięte. Okazało się jednak, że w pobliżu jest hotel i klasztor sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi. Ola i Marysia poznały siostrę Elę, która tam mieszkała. Postanowiliśmy ją odwiedzić. Nie zawiedliśmy się. To było niezwykłe spotkanie dusz misyjnych. Siostra oprowadziła nas po domu i opowiedział o swojej posłudze i charyzmacie zakonu. Takie niby przypadkowe spotkania są zawsze pięknym doświadczeniem. Rozpaleni misyjnym duchem ruszyliśmy do muzeum Rockefellera! Byliśmy już nieco zmęczeni słońcem i dniem. Efekty widoczne na zdjęciu! Przy wyjściu z muzeum dostrzegliśmy czarujące patio. To był koniec. Po prostu koniec. Sesja za sesją. Tap madl AKM! Fotkom nie było końca! Musieliśmy się pospieszyć, bo na 16 czekała już na nas pyszna obiadokolacja, przygotowana przez naszą kochaną siostrę Marcinę. Chwilę odpoczęliśmy, wykąpaliśmy się i dalej w miasto. A co! Na 18 byliśmy umówieni z o. Pawłem Trzopkiem, dominikaninem. Dyrektor słynnej Biblioteki Biblijnej w Jerozolimie, wprowadził nas w niezwykły świat Biblii i zafascynował swoją osobowością i wiedzą. Widzieliśmy jeden z dwóch pełnych na świecie okazów Biblii Poliglotty Londyńskiej, dzbanki do ziaren z czasów proroka Izajasza oraz trumnę na kości z czasów Jezusa! Na koniec uczestniczyliśmy i modliliśmy się nieszporami po francusku wraz ze wspólnotą dominikanów. Pełni wrażeń ruszyliśmy do Bazyliki Grobu, by pierwszy raz wspólnie wejść i modlić się przy płycie na której leżało Najświętsze Ciało Pana. Następnie chwila adoracji na Golgocie. Zawierzyliśmy to wszystko Panu, który nas bardzo kocha. Daje nam takie niesamowite doświadczenia. Szkoda, że nie mogliśmy zostać do rana. Bo wtedy z mocą i przejęciem moglibyśmy odczytać jutrzejszy fragment ewangelii J 20, 1.11-18. Przeczytajcie!! 
Bogu, który jest między nami niech będzie chwała i cześć za wszystko co tutaj doświadczamy! Amen! Alleluja!
Jan, ksiądz!

P.S

Jako pierwszy hieroglify odczytał Jean-Francois Champollion.







































Komentarze

  1. Jachu! Mistrz relacji ;) Pozdrówki dla wszystkich <3 Chwała Panu! Sił wielu na nadchodzący tydzień pracy!
    PS: Pawelec, merekeszki?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwała Panu! <3 Fakt, "przypadkowe" spotkania w Jerozolimie są piękne i bardzo ubogacają!
    Ściskam +
    Luiza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz