Dzień 30. Miłość, pedicure i chłodna niespodzianka.

W ciągu tych trzydziestu dni pobytu w Domu Pokoju, kilka rzeczy się zmieniło. To, co zadziało się w naszym wnętrzu, jest trudne do zmierzenia, w przeciwieństwie do wyglądu naszego domu, co można dostrzec na zdjęciach. O naszego ducha dbamy poprzez codzienną modlitwę, której szczytem jest Eucharystia. Dzisiaj jest wspomnienie św. Maksymiliana Marii Kolbego. Oddał swoje życie za współwięźnia obozu koncentracyjnego, który miał zostać zabity. Jest to najwyższy wymiar miłości, jaki tylko jest możliwy. Ksiądz Jan przypomniał nam o tym i zachęcał, abyśmy potrafili umierać dla innych w naszej codzienności. Zapragnęliśmy wcielić w nasze życie to wszytko, co usłyszeliśmy.

Na śniadaniu mieliśmy okazję poznać Siostrę Małgorzatę, która przyjechała do naszego domu, wczoraj wieczorem. Później ruszyliśmy na nasz dach, aby dokończyć dzieła. Oprócz malowania fug, zabraliśmy się za wypełnianie klejem tych, które były najbardziej zniszczone. Mamy tak dobre tempo prac, że aż zabrakło nam uszczelniacza (na drugą część prac, udało się nam kupić "better" uszczelniacz).








Na dachu pracowało nas 8 osób, ponieważ Weronika dostała misję specjalną. Pomagała Siostrom w robieniu zakupów i wzięła dla nas kilka miejscowych przysmaków. Po powrocie ze sklepu, Siostry z Dominiką i Weroniką przygotowały nam pyszny obiad.


























Na krótkiej sjeście (dla nas zawsze jest za krótka ;-)) większość z nas odpoczywała, a niektórym udało się nawet wejść do salonu kosmetycznego na spa pedicure i perfekcyjny manicure.


Po zabiegach i drzemce, nastał czas na "mały" podwieczorek, a po nim zabraliśmy się za kolejną część dachu.























Gdy wybiła godzina końca pracy, poszliśmy na kolację, a następnie udaliśmy się do ogrodu Getsemani. Wczoraj nasz informator (Mikołaj), dowiedział się o wieczornej modlitwie we wigilię uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Rozpoczęła się ona w części ogrodu, gdzie zamiast się modlić, spała większość apostołów. Tam wysłuchaliśmy kilku fragmentów Ewangelii, związanych z życiem Maryi.







Następnie procesyjnie ruszyliśmy do drugiej części ogrodu, w której modlił się Pan Jezus. Tam też znajduje się kościół Konania w którym zakończyliśmy procesję.











Wracając z kościoła do domu, spotkała nas miła niespodzianka. Każdy uczestnik procesji otrzymał lody. Oprócz lodów dla ochłody, nasz powrót schłodziły zraszacze ogrodowe które jak szalone nas atakowały, podczas podejście pod Górę Oliwną ;-)



 Dzień zakończyliśmy wspólnym oglądaniem filmu "Jak Bóg da".

Mateusz

Komentarze

  1. Widzę że oprócz pedicure niektórzy korzystają też z solarium ;)
    Mikołaj- uważaj proszę-jeszcze trzeba wrócić do domu!! :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz